Po buty do Kalisza trafiają zaopatrzeniowcy sił specjalnych z wielu krajów. Robiąc kapcie albo lakierki nie mielibyśmy szans zmierzyć się z tanimi wyrobami z Azji. A tymczasem Azja odnajduje nas w Kaliszu i pyta o nasze wyroby - mówi Bogusław Kupczak.
ZBIGNIEW LENTOWICZ
Buty braci Kupczaków z Kalisza "pomaszerowały" na wojnę w Afganistanie i biorą udział w operacji w Iraku. Słychać je na pokładzie ORP "Kontradmirał Xawery Czernicki", który pływa w sojuszniczej misji w Zatoce, zostawiają też charakterystyczny ślad na rembertowskich placach ćwiczeń jednostki antyterrorystycznej GROM.
Gdzie jeszcze siły specjalne używają bojowych "kupczaków"? Bracia zasłaniają się świętym w branży obowiązkiem dyskrecji. Ale Bogusław Kupczak, odpowiadający w firmie za marketing, nie wytrzymuje jednak: mają użytkowników w paru krajach, w paru armiach, w każdej, bez wyjątku, strefie klimatycznej. 120 tysięcy par butów, które wypuszczają co roku z zakładu w Krotoszynie, zawsze ma adresata. - Nie zdarzyło się od 12 lat, by nieodebrana partia zalegała w składzie.
FOT. RAFAŁ GUZ
Pomysł, by zająć się butami specjalnego przeznaczenia, zrodził się na początku lat 90. Wcześniej Kupczakowie imali się różnych zajęć, rozglądali się w Europie, podpatrywali rynek. - Myśl o butach dla specyficznego militarnego odbiorcy podsunął Dariuszowi Kupczakowi kolega, syn znanego producenta obuwia sportowego. - Nasze pierwsze egzemplarze, mógłbym dzisiaj postawić obok najnowszych produktów. Nie byłoby wstydu - Dariusz Kupczak, starszy z braci, pokazuje półki, a na nich tegoroczny hit
buty przeciwminowe.
Brzmi to nieprawdopodobnie, ale buty dla saperów istnieją. Mają wewnątrz specjalną, dodatkową osłonę z kuloodpornego aramidu i wzmocniony spód. - Na minę czy potężniejszy ładunek nic nie poradzi, ale stopę da się osłonić przed odłamkami.
Od wojskowych spadochroniarzy i zwiadowców z Lublińca przyszło kiedyś zapotrzebowanie na buty, których nie przebije byle gwóźdź. Dariusz, który w rodzinnym tandemie zajmuje się problemami technicznymi, wymyślił: dzięki specjalnym poliuretanowym wkładkom w podeszwach komandosowi, który z siłą 100 kilogramów trafi obutą stopą na ostrze, nie ma prawa zagozić nawet draśnięcie.
Trzeba widzieć starszego z Kupczaków, gdy dotyka surowca, czy opowiada o tajnikach produkcji klasycznych kombatów (tak w branży nazywa się buty dla komandosów). Wie o nich wszystko.
Uważa na przykład, iż żadna współczesna, choćby wytworzona w kosmicznym laboratorium, podróbka nie zastąpi skóry. Oczywiście tej najwyższej jakości, starannie wyselekcjonowanej, z certyfikatami producenta i dodatkowo sprawdzonej w solidnym monachijskim laboratorium. Kupczak zapewnia, że surowiec pochodzący z przydomowej hodowli nie ma szans u porządnych garbarzy - bo nie spełnia norm. Kupczakowie skórę kupują więc wyłącznie u wiarygodnych dostawców w: Niemczech, Szwajcarii i Włoszech. Z Włoch pochodzą spody vibram - te przeznaczone na buty dla marynarzy mają charakterystyczny wygładzony rysunek i nadzwyczajne właściwości antypoślizgowe. Karbowany spód buta skoczka spadochronowego ma dla odmiany własności samooczyszczania, dzięki bieżnikowi wykrojonemu pod odpowiednimi kątami.
Dariusz Kupczak bierze szklankę z wodą i po chwili na powierzchni zamszowego buta, piaskowego koloru, perlą się krople - żadna nie ma zamiaru wsiąknąć.
Pustynna wersja kombata
dzięki odpowiednim wewnętrznym wkładkom absorbuje dwa razy więcej potu. Cholewka z wstawkami z konopnej tkaniny jest przewiewna, a jednocześnie trwała.
Od początku projektowali obuwie ściśle według obstalunku - dostosowane do klimatu, charakteru misji, warunków terenowych w miejscu, w którym "lądować" miały ich buty razem z siłami specjalnymi. Dariusz Kupczak mówi, że to wciąż ich atut: mała, zatrudniająca niewiele ponad sto osób, firma nie przestaje trzymać ręki na pulsie. Nie zabiega specjalnie o rozgłos, ale ma ścisły kontakt z użytkownikami. - Opinie z Afganistanu czy poligonów GROM albo Pierwszego Pułku Komandosów z Lublińca - jest dla mnie najważniejsza - twierdzi Dariusz.
Bogusław kontakty z armią ocenia od innej strony. To specyficzny klient - czasem równie ważne lub nawet ważniejsze od zaufania są procedury i kwity. Przerzucenie tony papieru, pozwoleń, certyfikatów, zaświadczeń jest nieodzowne przed każdym poważniejszym zagranicznym kontraktem.
Kolejna rzecz to armijne dążenie do uniformizacji: dla wojska najlepsze byłyby buty jednakowe i uniwersalne. Da się zrobić takie kombaty przystosowane do klimatu przejściowego. - Misje zagraniczne naszych komandosów to jednak odrębne wyzwania - mówi Dariusz. Buty na pustynię, tereny przybrzeżne, w śnieżne góry muszą być inne. Te robione przez Kupczaków dla pilotów czy spadochroniarzy, nawet systemy sznurowania mają tak pomyślane, aby nie było w nich wystających zaczepów, o które mogłyby się zahaczyć linki spadochronu.
- Kiedy przed kilkunastu laty zaczynaliśmy nasz biznes w Kaliszu, w zasadzie bez większego doświadczenia w branży, myśl przewodnia była bardzo prosta:
Można sobie wyobrazić żołnierza bez broni. Bez butów - nie
- pamięta Bogusław. Mieli też nadzieję, że w armii zwycięży w końcu zasada, że nie warto żałować na przyzwoite, a więc i drogie buty dla komandosa. - Skoro wydajemy olbrzymie pieniądze na jego wyszkolenie, to nie warto go tracić z błahego powodu, jakim jest otarcie stopy w przeddzień decydującego ataku. Ten styl myślenia przebija się już w służbach mundurowych - obserwuje Bogusław.
Dariusz Kupczak idee merketingowe przekłada na język produkcji. Kluczem do powodzenia jest jakość wykonania, użytych surowców. Sprawdzili wszystkie - używają tylko amerykańskich klejów. Sznurówki sprowadzają wyłącznie ze Szwajcarii. Nie tylko dlatego, że najlepsze, ale że certyfikowane i znane zaopatrzeniowcom z zachodnich armii.
- Nasze pierwsze egzemplarze mógłbym dzisiaj postawić obok najnowszych produktów. Nie byłoby wstydu - mówi Dariusz Kupczak.
FOT. RAFAŁ GUZ
- Nie stoi za nami tradycja i wielka, renomowana marka, trzeba się więc przebijać wyłącznie jakością - powtarza Dariusz i codziennie w drodze z Kalisza do zakładu w Krotoszynie kombinuje, co by tu jeszcze usprawnić.
Maszyny mają najnowsze, młodą załogę, opracowany system logistyki. To sztuka, bo surowce, komponenty, nawet zwyczajne sznurówki muszą dotrzeć z kilkunastu krajów w określonym terminie.
Bogusław, który nie ominie żadnych krajowych czy zagranicznych targów militarnych, przyznaje, że trochę z bratem
podpatruje konkurencję, żeby być wśród najlepszych
Dariusza takie stawianie sprawy irytuje. - Najpierw pokażcie mi buty, które mogą się równać z naszymi "kupczakami"!
Na świecie buty dla wojska szyją wielkie koncerny znanych marek, które na kampanie promocyjne wydają miliony dolarów. W Kupczak Products trzecia część produkcji to buty trekingowe dla wyspecjalizowanej turystyki (nosiła je polska delegacja olimpijska w Salt Lake City), wysyłane w świat pod innym znakiem firmowym. - Wciąż jesteśmy małą rybką wśród kapitałowych rekinów. Nie stać nas na okazałe kampanie promocyjne - przyznaje Bogusław Kupczak. Produkując wyroby o specyficznym przeznaczeniu, oczekiwaliby w tej dziedzinie pomocy państwa.
Dopiero jednak od niedawna MON dostrzegło szansę na wypromowanie za granicą najlepszych krajowych, prywatnych producentów. Efektem ostatnich wypraw z rządowymi delegacjami, są szanse na obucie w "kupczaki" komandosów z niektórych państw Azji. Zapytania handlowe śle Afryka. - Kiedy wreszcie sprzedamy tam większą partię butów - będziemy mogli wrócić do tej rozmowy - zastrzega Bogusław, który właśnie powrócił z dalekowschodniego rekonesansu. Przyznaje, że konflikt iracki i napięcie w świecie przyniosło firmie kilka nadzwyczajnych zamówień od dotychczasowych odbiorców, pojawili się też nowi. - Wybaczcie, nazwy państw nie wymienię - powtarzają.
- Interes w Kupczak Poducts idzie. Nigdy jeszcze zresztą
nie spóźnili się z zapłatą
wynagrodzeń dla pracowników, opłatą podatku czy składek ZUS. Cudu w postaci bardziej stabilnych przepisów już raczej nie oczekują. Nawet gdy siły zbrojne oszczędnie zamawiają nowe buty dla szeregowych żołnierzy, przestojów nie ma. - I odkąd istniejemy - nie było - oświadczają bracia.
Od pierwszego dnia pozostają też konsekwentni: gdybyśmy zdecydowali się robić byle co, już nazajutrz rywalizowało by z nami dziesięciu podobnych. - Robiąc kapcie albo lakierki nie mielibyśmy szans zmierzyć się z tanimi wyrobami z Azji. A tymczasem Azja odnajduje nas w Kaliszu i pyta o wyroby Kupczak Products - ilustruje Bogusław.
Dariusz, pierwszy technolog firmy, skupia się na ciągłym poprawianiu kombatów. By umundurowany użytkownik mógł czuć pewny grunt pod nogami, olejoodporny, antystatyczny spód buta składa się czasem z kilkunastu warstw. Cholewka z nierdzewnymi zaczepami do sznurowania też kryje piankę różnej grubości, gęstości i miękkości dopasowaną do anatomicznych kształtów. Błyskawiczną zmianę butów umożliwia system szybkiego wiązania - wystarczy jedno pociągnięcie za końce sznurówek. Rewolucję wprowadziło w ostatnich latach zastosowanie goreteksu - oddychającą membranę tej firmy w wersji militarnej w kraju mają prawo wkładać do butów tylko producenci z Kalisza.
|