Twój koszyk jest pusty

logowanie | rejestracja

O NAS | WYRÓŻNIENIA | JAKOŚĆ | PRODUKTY | REGULAMIN | FAQ | POLITYKA PRYWATNOŚCI | KONTAKT


Języki
Menu
Ostatnio dodane

1. ART. 19404 TORNADO

2. ART. 92814 MON

3. ART. 92814 MON

4. ART. 17414 BW

5. ART. 19411 TORNADO

6. ART. 16411 PIONIER

7. ART. 16411 PIONIER

8. ART. 19411 TORNADO

9. Art. 16404 BRĄZ

10. Art. 16404 GRAFITOWY

Promocja dnia
BUT WOJSKOWY - MON 928 BUT WOJSKOWY - MON 928
600.00 zł
Statystyki
użytkowników online: 2
zalogowanych: 0
liczba odsłon: 2395135

strona główna:

Maszerują Kupczaki

Rzeczpospolita - Zbigniew Lentowicz 2007-11-06

Rzeczpospolita
Po buty do Kalisza trafiają zaopatrzeniowcy sił specjalnych z wielu krajów.  Robiąc kapcie albo lakierki nie mielibyśmy szans zmierzyć się z tanimi wyrobami z Azji. A tymczasem Azja odnajduje nas w Kaliszu i pyta o nasze wyroby - mówi Bogusław Kupczak.

ZBIGNIEW LENTOWICZ

Buty braci Kupczaków z Kalisza "pomaszerowały" na wojnę w Afganistanie i biorą udział w operacji w Iraku. Słychać je na pokładzie ORP "Kontradmirał Xawery Czernicki", który pływa w sojuszniczej misji w Zatoce, zostawiają też charakterystyczny ślad na rembertowskich placach ćwiczeń jednostki antyterrorystycznej GROM.
 
Gdzie jeszcze siły specjalne używają bojowych "kupczaków"? Bracia zasłaniają się świętym w branży obowiązkiem dyskrecji. Ale Bogusław Kupczak, odpowiadający w firmie za marketing, nie wytrzymuje jednak: mają użytkowników w paru krajach, w paru armiach, w każdej, bez wyjątku, strefie klimatycznej. 120 tysięcy par butów, które wypuszczają co roku z zakładu w Krotoszynie, zawsze ma adresata. - Nie zdarzyło się od 12 lat, by nieodebrana partia zalegała w składzie.
 
FOT. RAFAŁ GUZ

Pomysł, by zająć się butami specjalnego przeznaczenia, zrodził się na początku lat 90. Wcześniej Kupczakowie imali się różnych zajęć, rozglądali się w Europie, podpatrywali rynek. - Myśl o butach dla specyficznego militarnego odbiorcy podsunął Dariuszowi Kupczakowi kolega, syn znanego producenta obuwia sportowego. - Nasze pierwsze egzemplarze, mógłbym dzisiaj postawić obok najnowszych produktów. Nie byłoby wstydu - Dariusz Kupczak, starszy z braci, pokazuje półki, a na nich tegoroczny hit

buty przeciwminowe.

Brzmi to nieprawdopodobnie, ale buty dla saperów istnieją. Mają wewnątrz specjalną, dodatkową osłonę z kuloodpornego aramidu i wzmocniony spód. - Na minę czy potężniejszy ładunek nic nie poradzi, ale stopę da się osłonić przed odłamkami.

Od wojskowych spadochroniarzy i zwiadowców z Lublińca przyszło kiedyś zapotrzebowanie na buty, których nie przebije byle gwóźdź. Dariusz, który w rodzinnym tandemie zajmuje się problemami technicznymi, wymyślił: dzięki specjalnym poliuretanowym wkładkom w podeszwach komandosowi, który z siłą 100 kilogramów trafi obutą stopą na ostrze, nie ma prawa zagozić nawet draśnięcie.

Trzeba widzieć starszego z Kupczaków, gdy dotyka surowca, czy opowiada o tajnikach produkcji klasycznych kombatów (tak w branży nazywa się buty dla komandosów). Wie o nich wszystko.

Uważa na przykład, iż żadna współczesna, choćby wytworzona w kosmicznym laboratorium, podróbka nie zastąpi skóry. Oczywiście tej najwyższej jakości, starannie wyselekcjonowanej, z certyfikatami producenta i dodatkowo sprawdzonej w solidnym monachijskim laboratorium. Kupczak zapewnia, że surowiec pochodzący z przydomowej hodowli nie ma szans u porządnych garbarzy - bo nie spełnia norm. Kupczakowie skórę kupują więc wyłącznie u wiarygodnych dostawców w: Niemczech, Szwajcarii i Włoszech. Z Włoch pochodzą spody vibram - te przeznaczone na buty dla marynarzy mają charakterystyczny wygładzony rysunek i nadzwyczajne właściwości antypoślizgowe. Karbowany spód buta skoczka spadochronowego ma dla odmiany własności samooczyszczania, dzięki bieżnikowi wykrojonemu pod odpowiednimi kątami.

Dariusz Kupczak bierze szklankę z wodą i po chwili na powierzchni zamszowego buta, piaskowego koloru, perlą się krople - żadna nie ma zamiaru wsiąknąć.

Pustynna wersja kombata

dzięki odpowiednim wewnętrznym wkładkom absorbuje dwa razy więcej potu. Cholewka z wstawkami z konopnej tkaniny jest przewiewna, a jednocześnie trwała.

Od początku projektowali obuwie ściśle według obstalunku - dostosowane do klimatu, charakteru misji, warunków terenowych w miejscu, w którym "lądować" miały ich buty razem z siłami specjalnymi. Dariusz Kupczak mówi, że to wciąż ich atut: mała, zatrudniająca niewiele ponad sto osób, firma nie przestaje trzymać ręki na pulsie. Nie zabiega specjalnie o rozgłos, ale ma ścisły kontakt z użytkownikami. - Opinie z Afganistanu czy poligonów GROM albo Pierwszego Pułku Komandosów z Lublińca - jest dla mnie najważniejsza - twierdzi Dariusz.

Bogusław kontakty z armią ocenia od innej strony. To specyficzny klient - czasem równie ważne lub nawet ważniejsze od zaufania są procedury i kwity. Przerzucenie tony papieru, pozwoleń, certyfikatów, zaświadczeń jest nieodzowne przed każdym poważniejszym zagranicznym kontraktem.

Kolejna rzecz to armijne dążenie do uniformizacji: dla wojska najlepsze byłyby buty jednakowe i uniwersalne. Da się zrobić takie kombaty przystosowane do klimatu przejściowego. - Misje zagraniczne naszych komandosów to jednak odrębne wyzwania - mówi Dariusz. Buty na pustynię, tereny przybrzeżne, w śnieżne góry muszą być inne. Te robione przez Kupczaków dla pilotów czy spadochroniarzy, nawet systemy sznurowania mają tak pomyślane, aby nie było w nich wystających zaczepów, o które mogłyby się zahaczyć linki spadochronu.

- Kiedy przed kilkunastu laty zaczynaliśmy nasz biznes w Kaliszu, w zasadzie bez większego doświadczenia w branży, myśl przewodnia była bardzo prosta:

Można sobie wyobrazić żołnierza bez broni. Bez butów - nie

- pamięta Bogusław. Mieli też nadzieję, że w armii zwycięży w końcu zasada, że nie warto żałować na przyzwoite, a więc i drogie buty dla komandosa. - Skoro wydajemy olbrzymie pieniądze na jego wyszkolenie, to nie warto go tracić z błahego powodu, jakim jest otarcie stopy w przeddzień decydującego ataku. Ten styl myślenia przebija się już w służbach mundurowych - obserwuje Bogusław.

Dariusz Kupczak idee merketingowe przekłada na język produkcji. Kluczem do powodzenia jest jakość wykonania, użytych surowców. Sprawdzili wszystkie - używają tylko amerykańskich klejów. Sznurówki sprowadzają wyłącznie ze Szwajcarii. Nie tylko dlatego, że najlepsze, ale że certyfikowane i znane zaopatrzeniowcom z zachodnich armii.

 

- Nasze pierwsze egzemplarze mógłbym dzisiaj postawić obok najnowszych produktów. Nie byłoby wstydu - mówi Dariusz Kupczak.

FOT. RAFAŁ GUZ

- Nie stoi za nami tradycja i wielka, renomowana marka, trzeba się więc przebijać wyłącznie jakością - powtarza Dariusz i codziennie w drodze z Kalisza do zakładu w Krotoszynie kombinuje, co by tu jeszcze usprawnić.

Maszyny mają najnowsze, młodą załogę, opracowany system logistyki. To sztuka, bo surowce, komponenty, nawet zwyczajne sznurówki muszą dotrzeć z kilkunastu krajów w określonym terminie.

Bogusław, który nie ominie żadnych krajowych czy zagranicznych targów militarnych, przyznaje, że trochę z bratem

podpatruje konkurencję, żeby być wśród najlepszych

Dariusza takie stawianie sprawy irytuje. - Najpierw pokażcie mi buty, które mogą się równać z naszymi "kupczakami"!

Na świecie buty dla wojska szyją wielkie koncerny znanych marek, które na kampanie promocyjne wydają miliony dolarów. W Kupczak Products trzecia część produkcji to buty trekingowe dla wyspecjalizowanej turystyki (nosiła je polska delegacja olimpijska w Salt Lake City), wysyłane w świat pod innym znakiem firmowym. - Wciąż jesteśmy małą rybką wśród kapitałowych rekinów. Nie stać nas na okazałe kampanie promocyjne - przyznaje Bogusław Kupczak. Produkując wyroby o specyficznym przeznaczeniu, oczekiwaliby w tej dziedzinie pomocy państwa.

Dopiero jednak od niedawna MON dostrzegło szansę na wypromowanie za granicą najlepszych krajowych, prywatnych producentów. Efektem ostatnich wypraw z rządowymi delegacjami, są szanse na obucie w "kupczaki" komandosów z niektórych państw Azji. Zapytania handlowe śle Afryka. - Kiedy wreszcie sprzedamy tam większą partię butów - będziemy mogli wrócić do tej rozmowy - zastrzega Bogusław, który właśnie powrócił z dalekowschodniego rekonesansu. Przyznaje, że konflikt iracki i napięcie w świecie przyniosło firmie kilka nadzwyczajnych zamówień od dotychczasowych odbiorców, pojawili się też nowi. - Wybaczcie, nazwy państw nie wymienię - powtarzają.

- Interes w Kupczak Poducts idzie. Nigdy jeszcze zresztą

nie spóźnili się z zapłatą

wynagrodzeń dla pracowników, opłatą podatku czy składek ZUS. Cudu w postaci bardziej stabilnych przepisów już raczej nie oczekują. Nawet gdy siły zbrojne oszczędnie zamawiają nowe buty dla szeregowych żołnierzy, przestojów nie ma. - I odkąd istniejemy - nie było - oświadczają bracia.

Od pierwszego dnia pozostają też konsekwentni: gdybyśmy zdecydowali się robić byle co, już nazajutrz rywalizowało by z nami dziesięciu podobnych. - Robiąc kapcie albo lakierki nie mielibyśmy szans zmierzyć się z tanimi wyrobami z Azji. A tymczasem Azja odnajduje nas w Kaliszu i pyta o wyroby Kupczak Products - ilustruje Bogusław.

Dariusz, pierwszy technolog firmy, skupia się na ciągłym poprawianiu kombatów. By umundurowany użytkownik mógł czuć pewny grunt pod nogami, olejoodporny, antystatyczny spód buta składa się czasem z kilkunastu warstw. Cholewka z nierdzewnymi zaczepami do sznurowania też kryje piankę różnej grubości, gęstości i miękkości dopasowaną do anatomicznych kształtów. Błyskawiczną zmianę butów umożliwia system szybkiego wiązania - wystarczy jedno pociągnięcie za końce sznurówek. Rewolucję wprowadziło w ostatnich latach zastosowanie goreteksu - oddychającą membranę tej firmy w wersji militarnej w kraju mają prawo wkładać do butów tylko producenci z Kalisza.
 
O NAS | WYRÓŻNIENIA | JAKOŚĆ | PRODUKTY | REGULAMIN | FAQ | POLITYKA PRYWATNOŚCI | KONTAKT
Sklep oparty na oprogramowaniu Shoper Webdesign - Dariusz Kapela